Tradycje słowiańskie

Na stronie:

>> Boże Narodzenie

>> Wielki Post i Wielkanoc

Nawet dziś nie zdajemy sobie sprawy jak dużo z dawnej słowiańskiej obrzędowości dotrwało do progu czasów współczesnych, a nawet do dziś. Wszak tysiąc lat Chrześcijaństwa wpłynęło na kształtowanie zwyczajów ludowych, a także na tożsamość narodową czy lokalną. Ale ten długi okres nie był wystarczający, aby całkowicie wymazać z życia obyczaje starsze - obyczaje, wraz z którymi budowała się słowiańska tożsamość - czyli najdawniejsze pokłady tradycji, religii, a może nawet zachowań.

Częste próby czynienia analogii między bóstwami pogańskimi oraz świętymi (np. Świętowitem a Św. Witem, jak to miało miejsce na Połabiu czy Welesem a Św. Mikołajem oraz Św. Eliaszem a Perunem na Rusi) oraz nakładania obrzędów chrześcijańskich na obrzędy pogańskie miało na celu zachęcenie lub zmuszenie ludu do przejścia na nową wiarę.

BOŻE NARODZENIE

Boże Narodzenie w tradycji polskiej, ale także w słowiańskiej, to chyba najlepszy przykład połączenia starszych, pogańskich korzeni oraz chrześcijańskich treści. Bogactwo obrzędów bożonarodzeniowych zasadza się na tradycjach sprzed przyjęcia chrześcijaństwa, natomiast ten chrześcijański wymiar świąt to w zasadzie otoczka zbudowana w średniowieczu. Nie ulega wątpliwości, że średniowieczny kościół z dużą nieufnością patrzył na przejawy ludowej religijności oraz ludowe zwyczaje świąteczne. Wiele prastarych obrzędów przetrwało, gdyż nadano im chrześcijańską interpretację.

Powszechnie było wiadomo, że Boże Narodzenie przypadało tuż po przesileniu zimowym i właśnie ta zbieżność jest źródłem połączenia tego co pogańskie i chrześcijańskie. Przesilenie zimowe to w sensie mitologicznym czas wyjątkowy. Czas, w którym kończy się stary okres, a zaczyna nowy; od tego czasu długość dnia będzie narastać, a długość nocy ulegnie skracaniu, czyli skończy się pewien gorszy porządek świata, a rozpocznie nowy, lepszy. Ta niezwykła, najdłuższa noc była stanem zawieszenia między starym, a nowym porządkiem. W tę noc następowało chyba jedyny raz w roku zatknięcie się (przenikanie się) świata żywych i umarłych. Tej nocy towarzyszyło przeświadczenie, że można odsłonić przyszłość (stosując rozmaite ludowe wróżby) oraz, że to co zdarzy się w tym okresie wydarzy się w najbliższym roku.

Do czasów dzisiejszych przetrwało w obrzędach bożonarodzeniowych wiele zabiegów magicznych. W czasach średniowiecznych kościół piętnował wszystkie praktyki magiczne oraz wróżebne stosowane w okresie świąt Bożego Narodzenia (i w ogóle w całym roku), gdyż nie były zgodne z nauczaniem kościoła. Wróżby w wigilijną noc miały niezwykłą moc.

Powszechne było wstawianie snopka siana do izby, snopek najczęściej ustawiany był w rogu pomieszczenia. Jego obecność w wigilijną noc miała zapewnić obfitość i urodzaj. Ostatecznie ten zwyczaj doczekał się chrześcijańskiej interpretacji (upodobnienie izby do stajenki betlejemskiej). Analogicznym zabiegiem jest kładzenie na stole siana (wkładanie pod obrus) - zwyczaj, który przetrwał do dziś. Podobnie umieszczanie na wigilijnym stole sakiewki z pieniędzmi miało zapewnić ich dostatek w nadchodzącym roku. Wśród wróżb do ciekawszych należało rozkrajanie owoców i wróżenie z układu pestek o szczęściu, zdrowiu i miłości w nadchodzącym czasie. Szczególną popularnością w średniowieczu cieszyła się gra-wróżba w kostki. Z zachowanych zabytków pisanych z tamtego okresu można wyczytać, że ludzie wigilijny czas spędzali na "obżarstwie, opilstwie i grze w kostki". Inną źródłem informacji o tym co nadejdzie w przyszłości było np. wróżenie z oddechu o życiu i śmierci w kościele w czasie pasterki. Są wróżby, które dotrwały do dni dzisiejszych. Przykładem może być wróżenie z pogody w kolejnych dwunastu dniach po wigilii o pogodzie na kolejne dwanaście miesięcy. Właśnie wróżby w okresie świątecznym, a w szczególności w wigilię były tak popularne dzięki staremu przeświadczeniu o możliwości odsłonięcia przyszłości w tę noc (lub w całym tym okresie).

Wierzono w to, że jaka będzie wigilia, taki kolejny rok. Bardzo ważne było, aby stół wigilijny był obfity. W wigilię nie należało nic pożyczać innym, aby nie być zmuszonym przez następny rok do pożyczania oraz aby przypadkiem nie "wydać" szczęścia z domu. Nie należało tego dnia przeklinać i bić się. W wigilię także tkanie i szycie było zabronione, ze względu na powiązanie tej czynności ze złymi mocami.

Kolejnym elementem niezwykłości była styczność świata żywych i umarłych w wigilijną noc, która objawiała się obecnością dusz zmarłych wśród ludzi. Dlatego po spożyciu wieczerzy wigilijnej pozostawiano na stole do rana pokarmy dla dusz zmarłych, a resztkami pokarmów z wieczerzy karmiono nazajutrz bydło i inne zwierzęta gospodarskie lub rozsypywano na polu wierząc w ich cudowną moc.

Nieodłącznym elementem okresu bożonarodzeniowego było kolędowanie, które można rozumieć jako próbę obłaskawienia złych mocy w przyszłości. Dawni kolędnicy poprzebierani byli w zwierzęce skóry. Na głowach mieli maski upiorów i zwierząt (koni, turów oraz dzikich zwierząt). Kolędnicy chodzili od domu do domu i składali gospodarzom życzenia żądając w zamian daru (poczęstunku). W ten sposób symbolicznie składano ofiarę złym mocom, aby zyskać ich przychylność w nadchodzącym czasie. Niegodnym było w średniowieczu nie wpuścić kolędników do zagrody czy domu. Kolędowanie zmieniło z czasem swój charakter. Chociaż przetrwały niektóre stare postaci kolędnicze (np. turoń), pojawiły się nowe: Śmierć, Diabeł, Herod. Kolędnicy śpiewają dziś kolędy, odgrywają biblijne scenki, ale wciąż żądają daru. Także w Polsce dzisiejsza wizyta księdza "po kolędzie" jest echem dawnego kolędowania (nie tylko z nazwy). Początkowo kościół niechętny kolędnikom sam wykorzystał to, aby księża mogli odwiedzać parafian. Służyło to kiedyś potrzebie spisywania parafian.

W Polsce szczególnie popularne do czasów współczesnych było zapraszanie wilka do wigilijnego stołu słowami: "Przyjdź wilku na wieczerzę, ale jak nie przyjdziesz dziś nie przychodź nigdy". Na ziemiach polskich nie ma śladów składania wilkowi specjalnych ofiar, ale znaleziono je u Bałtów. Zaproszenie wilka do wigilii było kolejnym zabiegiem mającym obłaskawić drapieżnika (wilk traktowany był jako wcielenie złych mocy), który w okresie późnej jesieni był szczególnie napastliwy.

Stan zawieszenia między starym i nowym porządkiem świata objawiał się także tym, że pozornemu zawieszeniu ulegała także hierarchia społeczna. Do wigilijnego stołu zasiadali razem gospodarze i służba bez względu na pochodzenie, a to nie zdarzało się często w ciągu roku. Bogaci powinni symbolicznie obdarować biednych.

Spośród wielu obrzędów bożonarodzeniowych do dzisiejszych czasów przetrwała część, ale wystarczy tylko to, aby podkreślić niezwykłość tego czasu, który u nas w Polsce uchodzi za bardzo niezwykły.

WIELKI POST I WIELKANOC

Począwszy od równonocy wiosennej (21 marca) do przesilenia letniego (24 czerwca) w obrzędowym słowiańskim kalendarzu pogańskim następował czas wielkich zmian. Oparcie kalendarza na cyklicznych zjawiskach przyrody i kulturze agrarnej przynosiło czas zwycięstwa życia nad śmiercią oraz początek cyklu wegetacyjnego, którym poświęcano wiele mniejszych oraz bardzo ważnych świąt.

Między tymi wyznaczonymi ramami znalazła się z czasem chrześcijańska Wielkanoc. Treść chrześcijańska obrosła wieloma starszymi, symbolicznymi aspektami: oczyszczenie (woda, ogień), źródła życia i zmartwychwstania (jajko), urodzaju. Wszystkie te symbole są uniwersalne, więc można dopatrywać się w nich starszych pokładów wierzeń, które zaadaptowano do chrześcijańskich obrzędów. Jednak droga starszych elementów na grunt chrześcijański jak zwykle pozostaje niejasna. Wiadomo z pewnością, że czerpane były ze wspomnianego okresu.

Wzmożona aktywność demonów w tym okresie kształtowała niektóre obrzędy. W tym jednak przypadku, w odróżnieniu od bożonarodzeniowych zakazów tkania i szycia - wykonywania czynności właściwych złym mocom, w okresie wielkanocnym te można było wykonywać, a wspomniany czas sprzyjał nawiązywaniu kontaktów z demonami i pozyskiwaniu ich przychylności. Dlatego Wielkiemu Postowi i Wielkanocy towarzyszyło wiele ludowych zabiegów magicznych, które odpędzały złe moce lub czyniły je przychylnymi ludziom. Takim symbolem była także palemka wielkanocna.

W Niedzielę Palmową zwaną czasem wierzbną święcono palemki, które wykonywano z gałązek wierzbowych z dodatkami bukszpanu, borówki. Poświęcona palemka służyła jako "różdżka", którą odpędzano złe moce. Kładziono ją w progu domostwa, obnoszono po gospodarstwie, smagano się nią symbolicznie. Według wierzeń ludowych połknięcie bazi z palemki zapewniało odporność na bóle głowy.

Z wielkotygodniowych obrzędów ludowych warto wspomnieć chociażby o urządzaniu pogrzebu żuru i śledzia. Symboliczne zakopanie lub powieszenie na drzewie pokarmów miało okazać ich słabość (w relacji do mięsa, którego nie spożywano w Wielkim Poście) i symbolicznie podkreślić ich odejście po sześciotygodniowym panowaniu na stołach.

Jedną z naszych tradycji wielkanocnych jest święcenie pokarmów. Niestety ma ono niejasną genezę. Wiadomo, że istniało już w średniowieczu i początkowo kapłan obchodził gospodarstwa i święcił pokarmy na stołach, potem wszystko nieco się zmieniło i dziś to wierni przynoszą pokarmy do kościoła.

Wielkanoc obfituje w wiele symboli. Podstawowym (i może najważniejszym) jest jako. Symbol początku i źródła życia oraz jego odradzania się ma swój związek z mitem o kosmicznym jaju. Mit ten jest dość uniwersalnym przesłaniem o początkach świata - jaju, z którego powstał świat. Do tradycji tradycji chrześcijańskiej wszedł więc i symbol jaja jako Chrystusa zmartwychwstałego, który, jak mówi XIX-wieczny zapis, "wstał z grobu jak z jaja kurczę".

Pisanki i ogólnie malowanie jaj ma niejasny sens. Można wyprowadzać go z hipotezy o konieczności jego malowania (zdobienia) jako warunku utrzymywania istnienia świata.

Również Śmigus-Dyngus znany jest jako stary zwyczaj, choć kiedyś w trochę zmienionej postaci. Dyngusowanie znane było jako stary sposób wymuszania datków w okresie wielkanocnym (najczęściej w postaci jaj) pod groźbą przymusowej kąpieli. Śmigus polegał zaś na smaganiu, uderzaniu gałązkami wierzbowymi. Jak każe ludowa tradycja, dziewczęta padały "ofiarą" smagania, ale także to one dopadały chłopców mając gałązki w rękach. I smaganie gałązkami, i polewanie wodą (czyli Śmigus i Dyngus) połączyły się tworząc powszechny zwyczaj oblewania wodą w Poniedziałek Wielkanocny. Niegdyś znano też kombinację obydwu zabiegów (oblewania wodą  i "suszenia" gałązką). Obecny tu jest również symbol oczyszczenia czyli woda.

Wielkanoc to symbol zwycięstwa życia nad śmiercią. Warto więc w tym miejscu wspomnieć jeszcze o walce życia i śmierci.

Pierwszym takim prastarym symbolem jest topienie Marzanny - mitycznego symbolu śmierci (rdzeń "*mor-" wskazujący na śmierć). W czasach chrześcijańskich obrzęd trwał nadal, Marzannę topiono w czwartą niedzielę Wielkiego Postu (zwaną też śmiertną lub czarną). Zabieg ten miał symbolicznie zakończyć stary porządek i wprowadzić nowy (wiosenny, gospodarski, dający nowe życie, urodzaj). Marzannę uroczyście wynoszono poza obręb wsi, palono i płonącą topiono.

Także pierwsza wiosenna burza ma w sobie mitologiczny charakter. Oznaczała walkę ciemności i światła. Odwieczna mityczna walka bóstwa piorunowego z antagonistycznym bóstwem śmierci (czyli u Słowian walka gromowładnego Peruna z Welesem) zapewniała temu pierwszemu panowanie nad światem (oczywiście na określony czas). Pierwsza wiosenna burza kończyła dominację Welesa. Do progu czasów dzisiejszych przetrwał zwyczaj symbolicznego uderzania się kamykiem (lub strzałką piorunową) w głowę po pierwszej wiosennej burzy.

© 2002-2008 Fronsac